W grupie jest nas dziewięcioro - z takich zakątków jak Japonia, Meksyk, Brazylia, Szwajcaria, Hiszpania. W tej grupie miałam dziś 2 zajęcia - z dwojgiem różnych nauczycieli. Pierwsza to Lynda - z długimi, rudymi włosami i zielonymi elementami stroju i dodatków. Irlandka, czy jak??? Drugie zajęcia prowadzi Christina - Amerykanka z Texasu.
Niezwykłe to doświadczenie - odkrywać, jak mały w gruncie rzeczy jest nasz świat :)
Po południu krótka wycieczka po mieście - oprowadzają nas ludzie z Cork English College.
A wieczór...hmmm... między innymi ---> zadanie domowe...
A poza tym wieczorem deszcz (całkiem solidny) i wiatr. Dla tubylców normalka, dla mnie szkoda - mało mogłam wędrować z aparatem :/
fotorelacja:
To tutaj się uczę :)
A to pierwsze widoki związane z Cork - autobusy piętrowe "double-decker"
Ulica Św. Patryka - ścisłe centrum miasta. Te lampy to pamiątka i odniesienie do żurawi ładujących towar na statki. Swego czasu w Cork było mnóstwo kanałów - taka Wenecja Północy.
A to Bishop Lucey Park - mały skrawek zieleni w centrum miasta, zwany także Parkiem Pokoju - otwarty w czasie, gdy uspokajały się konflikty na Wyspie.
Poniżej jedna z wielu uliczek w centrum i witryny sklepowe :)
A to już rzeka Lee, która rozdzielając się na dwa kanały, ze ścisłego centrum miasta tworzy wyspę.
Można obserwować różnice poziomów wody o różnych porach dnia.
A to graffiti przyciągnęło moją uwagę podczas popołudniowego spaceru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz