niedziela, 2 lipca 2017

Dzień szósty - sobota (01.07)

Dzisiaj odmiana - dzień bez zajęć (w Cork English College). Bo cały dzień zajęty :) Czyli: dzień pełen zajęć :) Taka sytuacja...
Wybrałam wycieczkę do Cliffs of Moher. Czekał na mnie spektakularny widok - drugie w Europie co do wysokości klify :) Uwielbiam takie zwiedzanie...to spojrzałam na prognozę pogody (kto w Irlandii tak robi???) Miało być słonecznie, bez deszczu... Tiaaa.... Wycieczka jak nad polski Bałtyk "all inclusive" - zimno, pada, wieje...
Co do widoków, to z powodu mgły, wiatru i zacinającego deszczu byłam w stanie zobaczyć cokolwiek na odległość nie większą niż... 3 metry. Dobrze, że była wystawa zdjęć wewnątrz budynku dla turystów :)
Potem pojechaliśmy na nadbrzeże, z pogodą lepiej, więc podziwiałam "baby cliffs".
Wieczorny powrót, jeszcze Kościół Św. Piotra i Pawła, szybkie zakupy na niedzielną wycieczkę i... do domu - do pracy. Bo trzeba pisać i zająć się zdjęciami, co niniejszym czynię :)

fotorelacja:

Po wyjściu z autokaru - wiatr, zacinający deszcz i wszechogarniająca mgła... nawet krowom nie chciało się ruszać...


Poniżej (w ramach ujścia frustracji) cykl zdjęć pt. "zapierające dech w piersiach widoki na klify"








A to droga w tamtych okolicach - tak wąska, że lusterko autokaru z naprzeciwka było ok. 3-4 cm ood szyby naszego autokaru... Czy ktoś chce być kierowcą autobusu w Irlandii???


Mgła troszkę mniejsza i deszcz słabszy w kolejnym miejscu widokowym - tzw. "baby cliffs"





A to zielona Irlandia w swej krasie - i wszechobecne owce :)


A to jeden z wielu zamków w okolicy - Bunratty Castle











1 komentarz: