Droga powrotna z Cork rozpoczęła się wyjazdem z akademika - 4 rano. Taksówkarzem okazał się Mike, Przyjechał do Irlandii ponad 10 lat temu z Rumunii, jest tu z żoną i dzieckiem. Rozmawialiśmy o mentalności Irlandczyków - ich przyjaznemu nastawieniu do świata i o tym, że można tutaj żyć spokojnie.
Samolot pełen Polaków przemieszczających się do Polski z dziećmi - wakacyjnie, w odwiedziny.
Lądowanie we Wrocławiu odbyło się przed planowanym czasem, szybko i sprawnie. Złapałam pociąg do Poznania i przed 15.00 byłam w domu.
Jak miło było zobaczyć wszystkich kierowców jeżdżących po "właściwej" stronie jezdni :)
Powoli się przestawiam, choć jeszcze zdarza mi się znaleźć słówko w języku angielskim szybciej, niż po polsku :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz